„Za moje zdrowie pij
Pijemy z winem je
I jeśli chcesz to bij
A jeśli nie to nie
Tym lepiej jeśli mnie
Cios dosięgnie twój
Upiję wkrótce się
I żal zgubię swój”.J. Kaczmarski – Pijak
Jednym z mechanizmów alkoholizmu, które całkowicie zmieniły moje zachowanie podczas czynnego picia był mechanizm nałogowej regulacji uczuć. Emocje, których nie potrafiłam przyjąć, zaakceptować oraz puścić, tłumiłam za pomocą procentów.
Żal – bach! Klin!
Smutek – następny kieliszek.
Lęk – na to potrzeba było naprawdę sporej ilości zamulacza.
I tak dalej…
Zamulanie rzeczywistości i zamrażanie uczuć było głównym celem mojego picia. Bo życie boli. Bo jest ciężko. Bo jestem zmęczona, głodna, zła, samotna. Alkohol to taki złoty środek na wszystko. Lekarstwo idealne.
Zabijał to, co wydawało mi się niepotrzebne. A ja chciałam być przecież tylko szczęśliwa. Bez bólu, lęku, żalu. Bez wyrzutów sumienia.
Więc piłam więcej i wiecej, bo efekt był coraz bardziej krótkotrwały.
Z czasem zauważyłam, że kij ma dwa końce.
Albo mogę dążyć do zabicia emocji pijąc alkohol.
Albo mogę wywołać w sobie negatywne emocje po to, żeby usprawiedliwić swoje picie.
To odkrycie było przerażające.
Pojawiała się jakaś wymuszona abstynencja. Kilka dni, miesiac – i organizm zaczynał w sposób dla mnie jeszcze wtedy nieuświadomiony domagać się swojego narkotyku. Byłam po prostu na głodzie, z którego nie zdawałam sobie sprawy. Całkowicie podświadoma reakcja, poza jakąkolwiek kontrolą.
Więc żeby się napić, przerwać abstynencję DAĆ SOBOE POWÓD DO CHLANIA, wymyślałam problemy, żeby poczuć negatywne emocje i mieć eleganckie wytłumaczenie dla kolejnego zapicia. Pokłócę się z kimś, nadinterpretuję czyjeś słowa, nadam blahemu wydarzeniu rangę końca świata i cyk! Na zdrowie kochana, masz usprawiedliwienie, żeby się napić.
Ja, alkoholiczka, byłam mistrzynią w wyszukiwaniu negatywizmów, które dawały mi alibi do dalszego picia.
I najbardziej przerażające było to, że o ogóle nie zdawałam sobie z tego sprawy.
Jest to po prostu automatyzm pjącej osoby. Bo przecież przez większość czasu, kiedy piłam działałam na autopilocie.
Nałogowe regulowanie uczuć to mechanizm przerażający właśnie dlatego, że dopóki nie dowiedziałam się na terapii o jego istnieniu, raniłam nie tylko siebie, ale i innych ludzi, tocząc wściekłe awantury, oskarżając i raniąc. Byłam w swojej szajbie bardzo brutalna w stosunku do najbliższych.
A wszystko tylko po to, żeby znowu się upić.
Mechanizmu autopilota nie da się wychwycić łatwo i zmienić szybko. Jest to proces długotrwały i bardzo bolesny.
I niestety żeby coś spróbować z tym zrobić musiałam poczekać, aż biochemia mojego mózgu wróci do poziomu osoby, która alko nie nadużywa.
Trwa to zwykle od kilku tygodni do kilku lat.
To było ciężkie do zrozumienia i zaakceptowania.
Niby nie piłam, a pijackie schematy w mojej głowie hulały sobie w najlepsze, zmieniając życie moje i moich bliskich w koszmar.
To tak, jakbym była trzeźwa i pijana równocześnie.
Albo wydawało mi się, że jestem już trzeźwa, ponieważ od dłuższego czasu nie spożywam alkoholu, ale mój mózg był nadal pijany.
I nadal reagował w ten sam sposób – masz niefajną emocję, znajdź szybką ulgę. Nie chcesz już pić alkoholu? To może zakupy? Jedzenie? Nowa znajomość?
Cokolwiek, co da ogłupiałemu mózgowi to poczucie chaju oraz doprowadzi do dysocjacji emocji. Elegancko, znalazłam kolejny złoty środek – nie piję, a i w emocjach cicho jak makiem zasiał.
Tylko że to nie był żaden rozwój.
Ten wpis nie jest optymistyczny i nie daje remedium, przykro mi.
Kilka lat w trzeźwości, a ja nadal szukałam emocjonalnej odskoczni od negatywnych emocji. Zamieniałam jeden nałóg na drugi.
Wpadałam w obsesje.
Kompensowalam jedzeniem.
Perfekcjonizmem.
Nawet z medytacji umiałam zrobić używkę.
Można ją zrobić naprawdę że wszystkiego.
Przesadnie skupić się na czymś innym, żeby nie trzeba było skupiać się na sobie.
Zjeść ciastko, żeby zapomnieć o żalu.
Zagłuszyć mózg muzyką, żeby nie czuć wstydu.
Żyć marzeniami, zamiast skupiać się na codzienności.
I kochać najpierw innych, zamiast najpierw kochać siebie.
Chociaż mechanizm był potężny, zaczęłam dostrzegać, że są granice, których nie chcę przekraczać.
„Wypijmy zdrowie tych
Co dziś weseli są
Przyjaciół krewnych złych
Co z mego życia drwią
Tym lepiej jeśli mnie
Rozdrażnią drwiną swą
Upiję wkrótce się
Nienawiść zgubię swą.”J. Kaczmarski – Pijak
A Ty w czym widzisz swój mechanizm nałogowej regulacji uczuć?
To jak najważniejsze pytanie, jakie musimy sobie zadać, żeby wytrzeźwieć naprawdę.
Trzeźwości zaczyna się tam, gdzie nie ma już wymówek.
Tu kończy się opis mechanizmu. Dalej zaczyna się koszt. O nim – kiedy indziej.
Namaste.
👉Flaszka, sznur i ja – i nic z tego.
👉Upadłam, zapiłam, wstałam i idę dalej.

