Mówiono mi, że dziewczynka ma siedzieć cicho. Nie wyszło.
„To My!! Prawdziwi i bez maski
To My!! Nie znamy prawa łaski
To My!! Słowa niosą prawdę
To My! Trzymaj gardę.”Mia Hipnosis – Prawda i gniew.
Pyskata.
Taka byłam jako dziecko.
Nieujarzmiona. Nie słuchająca nikogo. Podważająca autorytety. Czułam, że nie pasuję do tego świata.
Nigdy nikogo nie pytałam o pozwolenie. Oświadczyłam, że coś zrobię i to robiłam.
Byłam nadwrażliwa, głośna, inteligentna, oporna, za pewna siebie, niepokorna.
Było mnie za dużo.
Mówiono mi więc, że mam się uspokoić, zamilknąć, dopasować się, słuchać autorytetów, klękać tam, gdzie klęczą inni i klaskać tam, gdzie oni klaszczą.
Mówiono mi, że dziewczynce nie wypada inaczej.
A prawda była inna:
nie wypadało systemowi, żeby taka dziewczynka istniała.
Bo pyskate dziewczynki zadają pytania. Szukają sensu. Nie ulegają autorytetom i mają intuicyjny radar do wykrywania fałszu.
Byłam zagrożeniem.
Dlatego niszczono mnie. Wpędzano w schematy.
Rodzina, nauczyciele, otoczenie, system. Wmawiali mi, że to, co czuję nie jest prawdą. Że dorośli wiedzą lepiej. Że inni wiedzą lepiej co ja czuję, kiedy jestem głodna, kiedy spragniona, a kiedy senna. Lepiej ode mnie.
Wmawiano mi, że moja prawda jest fałszem.
Że wydaje mi się.
Że nie rozumiem pewnych wydarzeń.
Programowano mnie na grzeczną, uległą, bez własnego zdania. Zabijano we mnie intuicję. Zabierano prawo do głoszenia własnej prawdy i posiadania własnych emocji. Szczególnie tych negatywnych.
Korygowano mnie do ogólnie przyjętego schematu.
I udało im sie mnie zamknąć na ponad ćwierć wieku. W tym czasie piłam, żeby zagłuszyć wrzask własnej duszy będącej w mentalnych kajdanach. Piłam, bo świat wolał mnie martwą niż prawdziwą.
Piłam, bo nie mogłam zgodzić się na bzdurę rzeczywistości.
Nie potrafiłam dopasować się do schematu, w który mnie wbijano.
Ćwierć wieku łamano mnie w imię świętego spokoju innych. Tresowano do milczenia, aż zaczęłam wierzyć, że moja moc to problem.
System zrobił wszystko, co umiał:
Nagrody dla grzeczności.
Kary dla prawdy.
Ciszę sprzedawano mi jako cnotę.
Uległość jako dojrzałość.
Samozaprzeczenie jako miłość.
Weszłam w to, dałam się rozbroić.
I przez dwadzieścia pięć lat żyłam z amputowaną tożsamoscią.
Aż któregoś dnia wytrzeźwiałam.
A potem przestałam umierać za cudze wygody.
Wróciłam.
Ale nie jako potulna wersja siebie.
Bo teraz już wiem, że nie jestem do wychowywania, ugłaskiwania. Nie jestem materiałem do przeróbek, terapii i wygładzania osobowości. Nie jestem już więcej zainteresowana byciem akceptowaną.
Nie szukam przyzwolenia i nie przepraszam za ton.
Jeśli jesteś starym systemem – bedziesz mnie nienawidził.
Jeśli jesteś kobietą, która jeszcze wierzy, że ma siedzieć cicho – będę twoim lękiem i twoim drogowskazem równocześnie.
Nie masz mi nic do wytłumaczenia.
Nie masz mi nic do odjęcia.
Nie masz mnie już z czego leczyć.
Ja tutaj nie wróciłam, żeby sie podobać. Wrocilam, żeby przypomnieć sobie, kim jestem. I żeby inni już nigdy nie mieli dostępu do przycisku wyłącz ją.
Ćwierć wieku próbowano mi wyłamać kręgosłup moralny.
Dzisiaj biję nim o stół!
Bo już nie jestem złamana – jestem nieruszalna.
Prawda jest prosta:
Chcieli mnie złamać – dali mi ostrze.
I teraz nim piszę.
W tę ranę, którą próbowaliście zaszyć ciszą:
Ja wam kurwa dam grzeczną dziewczynkę!
„Niech wiatr poniesie wasz pusty śmiech,
tam, gdzie kończy się kłamstwo i grzech.
A ja w tym ogniu stanę jak skała —
by święta prawda ze mną została.”Mia Hipnosis – Prawda i gniew.
Dziękuję – że już nie milczę.
