Milczenie jest grobem dla prawdy.

Będzie to opowieść o człowieku, którego już nie ma.

Zarówno w moim życiu, jak i na świecie.

Istnieje powiedzenie, że o zmarłych należy mówić dobrze, albo wcale.

To powiedzenie nie jest narzędziem uzdrawiania, tylko narzędziem kontroli społecznej.

Utrwala nadużycia w rodzinie.

Zamyka ofiarom usta.

Blokuję uzdrawiajacy płacz.

Oraz unieważnia prawdę.

Bo milczenie jest grobem dla prawdy. Cementuje traumę i zamiata problem pod dywan.

Tylko ze wtedy ten problem nie znika, a ofiara kata wcale nie czuje się uwolniona. Jej ciało i psychika pamięta.

„We własnym domu człowiek bez sumienia

Demon pragnący jedynie cierpienia

Tak bardzo prosiłam, tak bardzo błagałam

Czerpałeś przyjemność, gdy ja sie bałam.

Mia Hipnosis – Niepokonana.

Na początku było bajkowo. Motylki w brzuchu, chemia, zakochanie. Biała suknia i słowa, że cię nie opuszczę aż do śmierci.

Nie wystarczyło tego na długo.

Ponieważ było w nim coś, czego ja młoda i zakochana nie przyjmowałam do wiadomości bardzo długo.

Że mój wybrany, ukochany mąż jest sadystą.

Chorobliwie zazdrosnym szaleńcem, któremu sprawiało przyjemność dręczenie innych, a najbardziej mnie.

Bo byłam najbliżej.

Wstając rano nigdy nie wiedzialam, czego się mogę spodziewać.

Mówiąc cokolwiek zawsze bałam się, jak on zareaguje na moje słowa, ponieważ bardzo szybko tracił kontrolę nad sobą i wpadał w szał. Albo za karę nie odzywał sie do mnie całymi dniami.

Przestałam sie spotykać ze znajomymi, bo przecież i tak mnie nikt nie lubi.

Przestało mi zależeć na rozwoju, bo przecież i tak jestem głupia i niczego w życiu nie osiągnę.

Przestałam mieć prośby dotyczące codziennego życia, bo moje potrzeby się nie liczyły.

Przestałam żyć, ponieważ moje człowieczeństwo nie należało już do mnie.

A moja godność po prostu nie istniała.

A potem była krew i poszarpana ja. I lekarz w szpitalu: niech pani ucieka od tego człowieka jak najszybciej. Niech się pani ratuje.

Uciekłam.

Ale rana w środku mnie krwawiła bardzo długo.

Byłam głupia, nic nie warta, nielubiana, brzydka, bez perspektyw i sama.

Wierzyłam w to latami.

Jeśli człowiek, którego kochasz calym sercem, mówi takie słowa – wierzysz.

I stajesz sie cieniem siebie.

Automatem, u którego działa jedynie atawizm przetrwać za wszelką cenę.

Tylko nie wiadomo, po co.

W takich chwilach nigdy nie wiadomo, po jaką cholerę to durne serce wciąż bije.

Na przekór logice i zdrowemu rozsądkowi.

Ale ja przetrwałam. Zmieniałam się. Krok za krokiem zaczęłam odzyskiwać siebie. Trwało to latami i najczęściej postęp był niezauważalny.

W najbardziej nieoczekiwany momentach wracałam do punktu wyjścia – że przecież po co sie starać, skoro i tak nic nie znaczę.

Skoro jestem nikim.

A jednak przetrwałam.

Może po to, żeby wreszcie zrozumieć i wybaczyć. Spojrzeć wstecz z innej perspektywy. Z takiej, w której wiem, że wszyscy jesteśmy ofiarami ofiar.

Nikt nie budzi sie rano i nie postanawia zostać katem.

Nic nie jest czarno białe: on zły, a ja dobra. On kat, a ja ofiara.

Rzeczywistość jest bardziej popękana, niż chcemy przyznać.

Większość katów była kiedyś dziećmi, których nikt nie uratował. Którym nikt nie pomógł. A niedojrzała psychika nie umie z bólem zrobic nic innego, jak przekazać go dalej.

Tam, gdzie brakuje empatii, rodzi się przemoc.

Tam, gdzie brakuje świadków rodzi sie człowiek, który nigdy nie nauczył się widzieć drugiego człowieka.

Rani, ponieważ sam jest raną.

Dlatego nie muszę już pytać: czemu mnie zniszczył? Znam odpowiedź: ponieważ ktoś wcześniej zniszczył jego.

I to daje wybaczenie i wyzwolenie.

Bo tak naprawdę jego okrucieństwo zapoczątkowało proces mojego przebudzenia.

I już nie muszę nosić jego cienia.

Nie modlę sie za niego, ale też nie żywię urazy.

Po prostu zamykam drzwi mówiąc na pożegnanie:

Dziękuję Ci za jedno – za dziecko.

Zostawiam cię tam, gdzie jesteś.

I idę tam, gdzie nigdy nie miałeś dostępu: w stronę światła. Przez popiół, ranę oraz własną prawdę.

To jest moje pożegnanie.

I mój oddech w ciszę.

👍Mia Hipnosis – Niepokonana.

👍Kiedy ciało krzyczało za mnie.

Dodaj komentarz