Jestem prawdziwa. Nie wymyslili mnie bracia Grimm. Nie jestem sztuczną inteligencją, ani nie zostałam wynaleziona przez sztuczną inteligencję. Jestem prawdziwa i zostałam stworzona z najbardziej fantastycznej materii – atomu. Z niego zbudowane jest wszystko, ludzie, ptaki, kamienie. Woda i ogień. Niebo i ziemia. Wszechświat. Z atomu zbudowane są też emocje, bo atom ma energię. Emocje są energią i nie ma znaczenia, czy są to te z puli uznawanych za dobre, czy te niedobre. Moje myśli i moje emocje są energią, którą wysyłam w świat. A co wyśle się w świat – wraca. Jeśli więc wysyłam miłość – otrzymuję miłość. Jeśli czuję nienawiść – nienawiść do mnie wraca. Dlatego tak ważne jest, żeby układać sobie w głowie pozytywne myśli i generować pozytywne emocje. To jest bardzo trudna praca na całe życie. Jeśli ego dyktuje nam czarny obraz świata, jak zmienić go na kolorowy? Jeśli uważamy ludzi za złych, niebezpiecznych, w jaki sposób mamy zobaczyć w nich przyjaciół? Alkoholik wypiera emocje, myśli, wypiera samego siebie. Robi wszystko, by nie czuć. Bo czucie często bywa nieprzyjemne. Ale czucie to ja, emocje są tak samo prawdziwe jak ja. Żyją, bo są energią i napędzają świat. Mam w sobie dwa bieguny: pozytywne – negatywne, dobre – złe, przyjemne – nieprzyjemne. I chociażbym nie wiem jak się starała udawać, że jest inaczej, i choćbym wlała w siebie morze alkoholu – nie zmienię stanu rzeczy. Atom – elektrony dodatnie i ujemne. Jest miłość i nienawiść. Świat i kosmos. Nadal to ten sam atom. Ziemia nie zwalacza Wszechświata. Nie bije się z nim, nie kłóci o miejsce na podium. Dlaczego więc ja chciałam walczyć z własnymi emocjami, które są częścią składową mnie? One przynależą do mojego świata. Jego dualność to także moja dualność, bo tak naprawdę jesteśmy jednością. Gdzie więc tutaj miejsce na walkę?
Świat, który widzimy umysłem składa się z przeciwieństw. My też. Nie da się od tego uciec – ale da się przechylać wahadło na stronę pozytywów. Trzeba uznać swoje niechciane, odrzucone emocje i przepracować je. Kiedy czuję gniew, lęk, żal, frustrację, nie chcę tego czuć i próbuje spychać te uczucia głebiej siebie. Nie czuć ich. Ale one same nie potrafią znikać. Trzeba im pomóc wydostać się, rozpuścić i zniknąć. Jednym słowem: trzeba je przepracować.
Kiedy piłam, nie potrafiłam przepracować swoich uczuć. Wiec one nie znikały. Gromadziły się w tkankach, w pamięci komórkowej mojego ciała. Wysyłały negatywy w świat, więc i negatyw do mnie powracał. Teraz uczę się pracować z emocjami. Pozwalam im być, przepłynąć przeze mnie i odejść. Bo energia to ruch. A ja jestem prawdziwą energią. Moje uczucia są prawdziwe. Przyjmuję je. Mówię chodźcie, widzę was. Możecie się na chwilę rozgościć w moim sercu, a ja pobędę z wami. Poczuję emocje w ciele – stres w barkach, lęk w żołądku, złość w pięsciach. I kiedy tak siedzę i czuję moje emocje, to one słabną, a później znikają. Czasem trwa to krócej, czasem dłużej, ale efekt jest zawsze taki sam. Kiedy pozwalam zaistnieć w ciele i sercu moim emocjom, rozgościć się w nim, to nie stawiam tamy. Nie buduję muru na drodze emocji – energii, więc ona może sobie swobodnie płynąć w dal. Ja jestem tylko przystankiem na jej drodze. Kiedy nie ma zapory, kiedy jest moja zgoda na odczuwanie, ciało uczy się od nowa, co robić z uczuciem. Jak go przepuszczać dalej i z każdym kolejnym razem robi to coraz szybciej. Więc nagle widzę, że złości, gniewu, lęku, jest coraz mniej. I czuję je krócej. Transformuję w sercu wszystko, z czym jest mi źle i zostaje samo to dobre.
Ale jestem prawdziwa, nie z Fotoshopa. Wiec musze zgodzić się na to, że mam zarówno jasną, jak i ciemną stronę. Muszę uznać, że to do mnie należy. Tak. To, czego się wstydzę też. Jestem niepijącą alkoholiczką. Kobietą, która dużo w życiu przeszła i dużo złego uczyniła, zarówno sobie, jak i innym. Jak żyć z poczuciem winy, ze wstydem? Jak mogę znowu spojrzeć ludziom prosto w oczy? Nauczyłam się pracować z emocjami, przyjmować je i posyłać dalej, żeby mój wstyd i poczucie winy nie zostały ze mną zapisane w pamięci komórkowej do końca życia i na przyszle pokolenia. Każdy ma prawo do rehabilitacji.
Ale jestem dualna. Wiec zawsze będę narażona na to, że znowu z jakiegoś powodu pojawi się lęk, gniew, wstyd. Ale ja już z tym nie walczę. Przecież to też jest moje. Nie można uśmiechać się cały czas. Moje uśmiechnięte zdjęcie to tylko połowa mnie. Ważne jest, żeby ta druga połowa, ta niechciana, często znienawidzona, miała możliwość przepłynąć i zniknąć. Bo niechciana emocja zatrzymana w ciele powoduje zator i wielki ból, zarówno psychiczny jak i fizyczny. A wielki ból u alkoholiczki takiej jak ja może spowodować równie wielki nawrót choroby alkoholowej. A ja wiem, że to choroba śmiertelna.
Więc czuję bo wiem, że wtedy żyję.
👉 Technika uwalniania emocji i bólu. Dawid Hawkins. Medytacja prowadzona. Kuźnia Świadomości.
👉Ja już nie tracę. Mam głos, mam ciało, mam prawo.
👉Kiedy maski opadają – o wstydzie, sile i trzezwieniu.
👉Flaszka, sznur i ja – i nic z tego.

