Chwilo, trwaj – moja droga to teraz.

Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku. W teorii. Z praktyką ciężej. Bo jak zrobić ten pierwszy krok, kiedy życiem rządzi strach? Nastawiając się na metamorfozę zawsze oczekiwałam natychmiastowych rezultatów i braw. Chciałam słyszeć, jaka jestem fajna, bo zrobiłam to, czy tamto. Chciałam, żeby ktoś mnie zobaczył. Docenił. Uwielbiał. Za to, że w końcu ogarniam swoje życie. Z perspektywy czasu myślę, że to było moje błaganie o miłość.

Pierwszy krok jest trudny do zrobienia, ponieważ najczęściej robi się go wbrew sobie.  Ciało mówi: nie, mozg mówi: nie, a ja chcę iść i nie mam siły. Albo przewracam się po pierwszym kroku. Ogarnia mnie uczucie, że to co robię, jest bez sensu. I nie wierzę w powodzenie własnego planu. Znowu łapie mnie w szpony strach i potulnie wracam do miejsca, z którego próbowałam się wydostać. Do mojej znanej norki wypełnionej po brzegi alkoholem.

I tak kolejny i kolejny raz. Kilka dni nie piję. Wracam do picia. Rozpoczynam terapię. Zapijam. Sama sobie wmawiam, że teraz już na pewno będzie inaczej i wreszcie mi się uda. A potem znowu padam twarzą w błoto.

Cel jest daleko i przewanie dochodzi się gdzie indziej, niż się chciało. Sama się o tym przekonałam wielokrotnie. Miałam wizję, że kiedy przestanę pić, będę naprawdę szczęśliwa. Ale co to znaczy szczęście? Czy jest ono trzeźwością dla alkoholika? Czy to rodzina? Pieniądze? To się nazywa warunkowanie szczęścia. Jeśli zdarzy się to i tamto, ja wtedy będę szczęśliwa. Przeważnie szczęście rozumiałam jako więcej czegoś. Dlatego padałam na mojej drodze, gubiłam kroki i wracałam do picia. Ja, Anka alkoholiczka długo nie pojmowałam tego, że jedyne szczęście, jakie możemy poczuć, wydarza się właśnie teraz. Nigdy nie bylo kiedyś, ani nie będzie później. I szczęście nie jest warunkowane z zewnątrz, możemy je odnaleźć jedynie w sobie i to bez względu na okoliczności.

Prawdziwą błogość, taką naturalną pogodę ducha, bycie samym istnieniem odkryłam, kiedy zaczęłam interesować się uważnoscią. Otwarła mi ona oczy na chwilę obecną. Na jedyny koment w życiu, jaki naprawdę mam i mogę odczuwać. Kiedy żyłam przeszłością, żyłam tak naprawdę wstydem, poczuciem winy, albo poczuciem krzywdy wyrządzonej mi przez kogoś innego. Myślenie o przeszłości było w moim przypadku jedynie rozpamietywaniem urazów, stawianiem siebie w roli ofiary wszystkiego i wszystkich. Najczęściej myślałam o tym w ten sposób – to ktoś mi zrobił krzywdę, to ktoś mi zniszczył życie, to dlatego taka jestem. Pijana i nieszczęśliwa kobieta bez możliwości rozwoju osobistego.

Kiedy myślałam o przyszłości, czułam przede wszystkim lęk. Jak sobie poradzę w życiu, czy moja choroba alkoholowa mnie zabije, co pomyślą o mnie inni. Rozpamietywanie przeszłości sprawiało, że stawiałam siebie w roli ofiary. Umacniałam się w przekonaniu o własnej bezsilności i braku decyzyjności względem własnego życia. Wiec skoro nie mam wpływu na życie, bo wszystko psują mi jacyś inni, to nie muszę się starać i nadal mogę sobie pić. Kiedy że strachem myślałam o przyszłości, byłam tak sparaliżowana, że zrobienie kroku wydawało mi się po pierwsze niemożliwe, a po drugie bezsensowne.

Kiedy usłyszałam o uważnosci dowiedziałam się, że mogę się zatrzymać, być tu i teraz, sama ze sobą i swoimi emocjami. Liczy się tylko to, co właśnie się wydarza, reszta nie istnieje. Mogę brać z życia dokładnie to, co chcę pod warunkiem, że nie myślę o celu, ale o tym momencie życia, który akurat mi się przytafia i jedynym, na który mam wplyw. To ten krok stawiany teraz jest krokiem najważniejszym. Żaden splendor i oklaski nie są mi potrzebne, bo robię to dla siebie, nie dla sławy. Robiąc pierwszy krok rozwijam siebie i sprawiam, że kolejny staje się łatwiejszy. Jeśli patrzę na cel i widzę, że do przejścia mam daleką drogę, od razu mi się nie chce. To jest nie do osiągnięcia, za daleko. Myśląc o jednym kroku mam nad nim władzę, tak samo jak nad tu i teraz. Reszta jest jedynie hipotezą. Zakładam, że w tym momencie nie piję. Myślę jedynie o tym, co teraz mi się przydarza, nad czym mam władzę. Jest to dużo łatwiejsze niż dźwiganie na plecach całej drogi naraz. I naprawdę daje rezultaty.

Nie będę pić tylko teraz. I niech ta chwila trwa.

Jutro to dziś. Tyle że jutro.

👉 Mindfulness – na czym polega ten styl życia?

👉 Program na 24 godziny, czyli – Oaza Spokoju!

👉O mnie.

Dodaj komentarz