Wszystko jest Twoje. I wszystko jest Tobą.

„Obmyślam świat, wydanie drugie,

Wydanie drugie poprawione.”

W. Szymborska

Nie każcie mi już nikim więcej być. Chcę mieć spokój. Słowa z mojego pamiętnika sprzed lat. Słowa rozczarowania światem, który ciągle każe mi wybierać jakąś opcję. Który każe mi stawiać się po jakiejś stronie. Najczęściej przeciwko drugiemu człowiekowi.

Byłam zwolenniczką, byłam przeciwniczką.

Oddawałam swoją energię ideom i przekonaniom, które drobnym druczkiem na dole posiadały adnotację, że tutaj właśnie stawiając krzyżyk pod jakąś opcją, odbieram innemu człowiekowi prawo do głoszenia jego prawdy. Zabieram mu człowieczeństwo uznajac, że to on się myli, a ja mam rację.

Być człowiekiem to uznać prawo bliźniego do głoszenia jego wartości, nie moich. Nie ma tutaj władcy i poddanego, jesteśmy równi, zasady są takie same dla wszystkich. Bo wszyscy szukamy w życiu miłości i z całych sił próbujemy ustrzec się przed cierpieniem. Inni to ja wypchnięte na zewnątrz. Bez sztucznych podziałów i barier. Bez wieży Babel i szufladkowania ludzi że względu na jakiekolwiek cechy, czy elementy ich prawdy. Wszyscy jesteśmy jednym organizmem połączonej energii. Nie ma mnie i Ciebie osobno. To tylko nasze zwielokrotnione odbicie.

Kiedy patrzę na człowieka, którego kocham, widzę w nim samą siebie. Odbieram miłość i światło, ponieważ są one we mnie. On mi je tylko pokazuje.

Kiedy nienawidzę, jakaś część mnie woła o uwagę, o uzdrowienie. Nienawidzieć znaczy widzieć w innych to, czego sama w sobie nie akceptuję. W ten sposób mogę uznać bliźnich za nauczycieli, a uczucia, które generuje moje serce – za drogowskazy, w jakim kierunku zmierzam.

Wystarczy się zatrzymać. Zamiast złorzeczyć, ubliżać i osądzać, zastanawiam się dlaczego akurat ten człowiek pojawił się w moim życiu? Co jeszcze wymaga uleczenia? Gdzie mnie boli?

Inny człowiek jest dokładnie tym samym, czym ja jestem. Czystą miłością. Ale jest ona schowana, gdyż nakładam na nią własne kalki. Jeśli pomyślę: ten człowiek jest złodziejem – zastanawiam się, co ja komuś ukradłam lub kradnę? Jeśli jest w moich oczach agresywny – kiedy ja przejawiam agresję?

A kiedy widzę w innym człowieku czystą, doskonałą miłość to wiem, że jestem na dobrej drodze. Bo to uczucie generuję ja sama. I kiedy to zauważam wiem już, że świat nie jest przeciwko mnie. Bo moje odbicie w tym człowieku uczy, jak mam patrzeć na ludzi, a poprzez nich tak naprawdę na siebie. I wtedy wszystkie podziały na ja, ty, oni, znikają. Wszystko jest moje i wszystko jest mną. Kiedy daję miłość zamiast nienawiści słyszę, jak nasze serca zaczynają wygrywać tę samą melodię. To już nie jest oddzielenie. Żaden podział nie istnieje, bo ja i Ty staliśmy się tym samym za sprawą najpotężniejszego uczucia – miłości. Teraz wszyscy, którzy czujemy tę miłość, możemy chwycić się za ręce i ze światłem w sercu iść przed siebie.

Czasami ta prawda pojawia się z człowiekiem, który przyjdzie i powie nagle: kocham cię. I już wiem, że moja własna miłość znalazła wyjście na zewnatrz. Ktoś przyszedł i powiedział zwyczajnie: kocham cię. Nigdy się nie zmieniaj. Pozostań sobą. Taką, jaką jesteś właśnie w tej chwili. Bo w tobie jest moc czynienia zarówno dobra jak i zła, ale ja wiem, że wybierzesz tylko to, co dobre. Bo uwierzyłaś w swoją siłę i wartość. A jeśli już wiesz, że jesteś warta kochania, będziesz przyciągać coraz więcej miłości.

Przyszedł i powiedział: chodź ze mną. Chcę pomagać ludziom, a ty musisz mi towarzyszyć. I nagle na niebie zapaliła się jeszcze jedna gwiazda, jako symbol naszego zrozumienia. Ta miłość będzie płynąć i rezonować z każdym, który odważy się wyjść z pudełka twardych przekonań i schematów. Będzie jak światło w ciemności dla tych, którzy jeszcze cierpią, bo nie zdają sobie sprawy z mocy własnej miłości. Nie wierzą w nią. Ale ona tam jest i tylko czeka, kiedy zrobisz choćby niewielką dziurę w pancerzu i powiesz: tak, właśnie teraz chcę zaufać sobie i pokochać siebie. I wtedy zadzieje się magia. Świat zacznie rezonować, miłość pojawiać, a inni ludzie nie będą już wrogami, lecz najlepszymi przyjaciółmi.

Tą prawdę odkryłam w sobie, ale nie potrafilam jej zaufać i jej wykorzystać. Dopiero kiedy pojawił się inny człowiek, mogłam zobaczyć ją w nim jak w lustrze. Wystarczyło się otworzyć. Zaufać, że przyniósł ze sobą tylko to, co najlepsze. Porzucić schematy i opinie. Szufladki i naklejki, jakie przykleiło mu życie. Zobaczyć coś, co było ze strachu schowane bardzo głęboko, ale przecież istniało. I kiedy zobaczyłam to światło zamiast etykietek, moje własne etykietki też spadły. Mogłam wreszcie zobaczyć to, co schowałam przed światem w obawie, że świat mnie skrzywdzi. Moc i światło. Piękno i miłość. Raj na ziemi, który razem tworzymy z czystej miłości.

Ja jestem Nim, On jest mną. Jestem Tobą, a Ty mną.

Dziękuję. Kocham Cię.

Jedna uwaga do wpisu “Wszystko jest Twoje. I wszystko jest Tobą.

Dodaj komentarz