„(…) Litr wina i pół wódki
I sześć szlugów byś palił i snuł smutki
(…) Litr wódki i pół wina
Koniec lipca, za chwilę już znów zima.”
Taco Hemingway – Następna stacja
Kiedy się jest wysoko funkcjonującą alkoholiczką nie widzi się na pierwszy rzut oka strat. Bo niby gdzie?
Rodzina? Jest.
Partner? Jest.
Dziecko? Jest.
Praca? Jest.
No to elegancko. Nie piję w sposób szkodliwy, więc mogę pić sobie dalej.
A nerwy w strzępach. Emocje zagrożone. Siła napędowa życia tkwi nie w miłości do niego, ale w miłości do alkoholu.
A zagłuszane emocje muszą kiedyś znaleźć ujście. Tama pęka i całe gówno wylewa się na świat.
I mi też tak się wylewało. Jakiś czas spokojna, zamulona, w końcu wybuchałam. A mój gniew byl straszny. Odzywała się wtedy we mnie ofiara losu i to ja byłam ta dobra, a dookoła mnie samo źli.
Emocjonalność alkoholika regulowana jest przez mechanizm, który działa wadliwe od pierwszej próby działania na uczucia za pomocą alkoholu.
A więc…
To oni źli, a ja dobra. To ja się staram, oni rzucają mi kłody pod nogi. Wiec dopóki byłam spokojna, jakoś to wszystko funkcjonowało. Później zamieniałam się w demona. Mechanizm się po prostu zacinał i zapijanie żalu, lęku i gniewu już nie działało.
I koszta były naprawdę straszne.
Syn z syndromem dorosłego dziecka alkoholika.
Wyrzucenie z pracy.
Długi, które jeszcze długo będę spłacała.
Ale latami tego nie widziałam. Uważałam, że skoro pracuję, dbam o dom i rodzinę, to moje picie nikomu nie ma prawa przeszkadzać.
Nie docierało do mnie, ile tak naprawdę tracę.
Nie pamiętałam przeczytanych książek i obejrzanych filmów.
Nie widziałam cierpienia dziecka.
Nie słyszałam ostrzeżeń ze świata, że jednak nie tak powinno wyglądać życie.
Byłam bólem i lękiem i tak naprawdę jedynym moim celem było zabić ten ból i lęk za pomocą alkoholu.
Rozmowy nie działały, ponieważ nawet ich nie podejmowałam. Proby przepracowania emocji nie istniały w moim świecie. Był klin na wszystko.
Zawsze szukałam łatwych rozwiązań.
Takich, które przynoszą efekty natychmiast.
Więc nałogowe regulowanie uczuć było moim chlebem powszednim przez cały okres czynnego picia i jeszcze jakiś czas potem.
Kiedy nie piłam, uciekałam w inne kompensacje. Robiłam nałogowe zakupy. Paliłam i palę dziesiątki papierosów dziennie. Obżerałam się do zarzygania.
A całą winę na to, co się ze mną dzieje, zrzuciłam na innych. Tak jakby inni potrafili przeżyć moje życie za mnie.
I to przez nich tak naprawdę piłam. To było proste.
Człowiek dorasta nie wtedy, kiedy metrykalnie stuknie mu pełnoletniość, ale w momencie, kiedy zaczyna sobie zdawać sprawę, że jest odpowiedzialny przede wszystkim za własne życie rozwój.
Za zaopiekowanie się emocjami.
Pokochanie własnego ciała.
Kierowanie swoim dobrostanem w sposób świadomy.
Dojrzałość to rozwój i branie odpowiedzialności za własne czyny.
Ja, Ania alkoholiczka, wiecznie działająca na autopilocie mechanizmu nałogowego regulowania uczuć, przez czterdzieści lat mojego życia nie miałam ochoty dorosnąć. A winy za ten stan rzeczy upatrywałam w nieprzychylnym świcie i innych ludziach.
Poddałam się i płynełam z pijanym prądem życia.
A kto się poddaje, ten przegrywa.
Dużo czasu zajęło mi uzmysłowienie sobie, że nie ja kieruję swoim życiem, tylko alkohol kieruje mną.
A życie dzieje się gdzieś obok.
Świat idzie dalej i z pewnością na mnie nie poczeka.
I nikt nie da mi tego, czego ja sama sobie nie umiem dać.
Zmiana zaczyna się w środku, nie na zewnatrz.
A najpierw musiałam wytrzeźwieć. Zrobić krok do przodu. Zdecydować, że rozwój jest konieczny. Zacząć wprowadzać go w życie.
A przede wszystkim musiałam uwierzyć, że jakakolwiek zmiana jest możliwa, a ja jestem na na tyle silna, żeby ją przeprowadzić.
Uwierzyć w siebie to najtrudniejsze zadanie. I najbardziej potrzebne.
Dorosnąć. Zrobić z tego życiowy cel.
Zaopiekować się własnymi emocjami.
Pokochać siebie.
Wylałam wszystko.
Teraz uczę się trzymać
jedną kroplę łzy.Mojacisza.com
W pewnym momencie przestałam pić alkohol.
I zaczęłam pić siebie.
Koszty były straszne.
Ale jeszcze straszniejsze byłoby nie próbować ich naprawić.
W części trzeciej opowiem, jak zbieram to, co da się jeszcze uratować.
A Ty?
Czy wiesz, co dziś próbujesz zagłuszyć?
Ubuntu.
👉Taco Hemingway – Następna stacja.
👉Cz. 1: Nałogowa regulacja uczuć. Ucieczka.
👉HALT – kiedy dusza mówi: zatrzymaj się, zanim się zatracisz.

