Jak przestać (chcieć) pić?

„Koniec leżę blady samotnie
Koniec a nade mną krzyż
Koniec w tym roku jest okropnie
Koniec kolejny będziesz Ty
Kolejna będziesz Ty
Kolejni będziecie wy
Jabolowe ofiary”

KSU – Jabolowe ofiary

Alkoholizm to śmiertelna choroba, a alkoholikiem jest się całe życie – uczyłam się na terapiach uzależnień oraz na mitingach Anonimowych Alkoholików. Naklejono mi tam łatkę. Naznaczono stygmatem do końca życia i kazano mi nigdy o nim nie zapominać.

Nurzać się w nim przez całą resztę mojego marnego życia. Nie zapominać, kim jestem, bo niepamięć przyniesie zapicie, a ono poprowadzi mnie z powrotem do nawrotu choroby alkoholowej. Wpadnę w ciąg, wrócę do czynnego picia i pyk! Kaplica! Do widzenia Państwu, bo już po mnie!

Doświadczenie ostatnich lat nauczyło mnie czegoś zupełnie odwrotnego.

Alkoholik to człowiek, który pije alkohol. Każdy człowiek. Nie ma znaczenia, czy pije on codziennie, czy wpada w ciągi alkoholowe, czy też upija się dwa razy w roku na własnych urodzinach i imieninach. Taka osoba też jest alkoholikiem. Kiedy ktoś nie spożywa alkoholu wcale, przestaje być alkoholikiem i staje się abstynentem. Nie ma już piętna choroby. Nie muszę iść przez życie przedstawiając się: Ania alkoholiczka. Byłam chora, ale na ten moment jestem zdrowa i dziękuję za wasze stygmaty, bardzo proszę wsadźcie je sobie w… szufladę.

Kiedy przestałam pić, nałogowo liczyłam dni, miesiące i lata trzeźwości. To też dostałam na terapiach uzależnień i od przyjaciół w AA, którzy z tego powodu dawali mi nawet medale. Równocześnie mówiono mi, że mam się cały czas pilnować, nie zapominać kim jestem i jak może się skończyć się sięgnięcie po alkohol.

Więc nie sięgałam po niego ze strachu.

Żyłam tym strachem. Nie piłam, ale zamiast cieszyć się życiem, zrelaksować się, ja ciągle z tyłu głowy odczuwałam ten strach, że się napiję i popłynę w ciąg. Byłam trzeźwa, ale nadal się bałam.

I czym ten strach różnił się od strachu, który odczuwałam permanentnie pijąc alkohol?

No niczym.

Emocja jest emocją. Zawsze czuję ją tak samo bez względu na genezę jej powstania.

Nie piłam, a pielegnowałam emocje pijanej osoby, bo powiedziano mi, że tak trzeba. Z jednego schematu – Ani alkoholiczki, przeszłam w drugi – Ani w ciągłej gotowości na walkę z pokusami picia. Ani, u której kortyzol nigdy nie opadał.

A ja, przestając pić, przecież nie chciałam takiego życia. Nadal w lęku, nadal rozpamiętując to, co było, bo miało mnie to chronić przed zapiciem.

Ale nie ochroniło i zapiłam.

I to była najpiękniejsza rzecz, jaka mnie w moim trzeźwym życiu spotkała.

Bo kiedy zapiłam, uświadomiłam sobie, że alkohol nie jest mi do niczego potrzebny. Że ja alkoholu po prostu nie chcę pić!

To bardzo ważne, zrozumieć tę różnicę, bo w niej tkwi moc odrodzenia i zbudowania swojego nowego życia na podwalinach mocniejszych i trwalszy niż strach.

Nie mogę pić alkoholu – bo jestem alkoholiczką,  mam stygmat, uczulenie na alkohol. Nigdy nie będę mogła pić w sposób kontrolowany, a tego najbardziej pragnę. Pragnę pić normalnie, jak wszyscy. A że nie potrafię tego robić, ponieważ jestem nadwrażliwa na alkohol, moje trzeźwienie i trzeźwe życie zmienia się w pasmo bólu, poświęcenia i wiecznej czujności pełnej strachu o zapicie.

Nie chcę pić alkoholu – nie dlatego, że jestem alkoholiczką i mam alergię na alkohol. Nie chcę go pić, bo to neurotoksyna. Nie ma w tym nic pięknego, relaksującego, uleczającego. Bo bez względu na to, czy ktoś pije raz na rok, czy 365 dni w roku, toksyna nadal pozostaje toksyną i działa na każdego tak samo. Rozwala ciało i psychikę. Podbija każdą emocję i zabiera spokój.

Więc nie piję, ponieważ nie chcę pić alkoholu.

To takie proste.

A jeśli go nie chcę pić, to nie żyję w strachu przed nim, bo to ja dokonałam wyboru, nie zostałam do niego zmuszona. Wybieram trzeźwe życie, ponieważ nie chcę już więcej karmić się trucizną.

Nie boję się zapicia, ponieważ wiem, że nawet jeśli mi się to przydarzy, nie wpadnę w ciąg. Ciąg jest wynikiem odczuwania strachu, a ja tego strachu już nie czuję.

Nie liczę już dni, miesięcy i lat trzeźwości. Nie ma znaczenia, czy ktoś jest trzeźwy jeden dzień, czy jeden rok. Przestając pić stałam się od razu osobą niepijącą. Przestałam być alkoholiczką w momencie, kiedy uzmysłowilam sobie, że nie chcę pić alkoholu. Wybór należał do mnie i to sprawiło, że trzeźwienie stało się banalnie proste.

Do takich wniosków doszłam na przestrzeni lat. A teraz dowiedziałam się, że nie ja jedna tak myślę. Istnieje metoda leczenia uzależnień wymyślona przez brytyjczyka Allena Carra, jako sposób na pozbycie się nałogu nikotynowego. Została ona potem rozbudowana na terapię innych uzależnień, w tym alkoholizmu. Nazywa się Easyway i jest dostępna na całym świecie.

Ta prosta, skuteczna metoda zerwania z nałogiem opiera się na zmianie paradygmatu z muszę na chcę. I wtedy dzieje się prawdziwa magia.

Nieważne, jaką drogę się wybiera, ważny jest efekt – życie bez alkoholu i bez strachu przed zapiciem. Takie trzeźwe życie warte jest wszystkiego.

A osiągnięcie tego jest naprawdę proste.

Sięgnijcie do linka poniżej i przekonajcie się sami.

„Żyjemy! Dobra nasza

Co z życia chcesz za życia bierz”

J. Kaczmarski – Kara Barabasza

Ubuntu.

👉Jak przestać CHCIEĆ pić? – Maciej Karamarz Easyway Polska.

👉KSU – Jabolowe ofiary.

👉J. Kaczmarski – Kara Barabasza.

👉Wsparcie zmienia wszystko. Moja droga przez terapie uzależnień, mitingi AA i duchowe przebudzenie.

👉Od jutra nie piję – aż przyszedł ten dzień, w którym coś się skończyło i wszystko zaczęło. Początek życia bez alkoholu.

👉Od kieliszka do przebudzenia – historia kobiety, która przestała pić.

3 uwagi do wpisu “Jak przestać (chcieć) pić?

  1. Alkohol nie jest trucizną i alkohol jest dla ludzi. Piszę to z całą świadomością, bo od wielu, wielu lat piję piwo czy lampkę wina i absolutnie nie czuję się alkoholikiem i nim nie będę. Świat jest kolorowy, a nie czarno biały. Akurat mam dobrego kolegę, który rzucił picie i teraz nawet kropelki nie weźmie do ust. Strach, strach i jeszcze raz strach. Racją jest natomiast, że trzeba chcieć przestać i to musi być głęboko zapisane w głowie, bez tego żadne tabletki , żadna terapia nie pomoże. A wiem, bo paliłem 40 lat. Dziś nie palę, ale mogę sobie zapalić bez obawy, że wrócę. Więc wrócę jeszcze raz do początkowej sentencji – wszystko jest dla ludzi, w tym alkohol. Bez tego jest się alkoholikiem całe życie. Zrobiłaś dopiero pierwszy malutki krok. Walcz dalej.

    Polubienie

    1. Dziś nie piję, ale mogę się napić bez obawy, że wrócę. Tylko że nie chcę tego zrobić i tyle. Tak, wszystko jest dla ludzi, trucizny też. To kwestia własnego wyboru, albo siegniemy po truciznę, albo nie. Na terapiach lądują ludzie, którzy piją raz na pół roku, raz w roku. Spróbuj nie napić się swojej lampki wina lub piwa przez jakiś dłuższy czas i wtedy wróć. Porozmawiamy dalej. Pozdrawiam, Ania

      Polubienie

      1. Nie będę próbować, bo już napisałem, że alkohol jest dla ludzi. Taki eksperyment niczego by nie zmienił. Świat nie jest czarny albo biały, wewnątrz jest cała gama barw. Jeśli możesz wypić, bez obawy że wrócisz – to moje słowa uznania. Właśnie dlatego zdecydowałem się napisać, gdyż uważam, że leczenie (lub wyjście z alkoholizmu) nie powinno kończyć się na etapie, nie piję, ale od teraz ani kropli alkoholu więcej. Może patrzę z innej perspektywy, dla mnie to jest taki „koniec” w stylu wampira, który boi się czosnku jak diabeł święconej wody. Wg mnie to jest wmawianie ludziom, że to już koniec terapii i/lub że są wyleczeni. Nie są! Pozdrawiam Cię Aniu i jeszcze raz gratuluję. Darek

        Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz